Mimo wszystko uważam artykuł za bardzo pouczający. Na pierwszy rzut oka nie bardzo mi na tym zależy jak ktoś liczy PKB. Po takim artykule moja swiadomość się zwiększa. Czuję się oszukany. Szara strefa to to dla mnie ten obszar, który unika opodatkowania. Tak jak autor zaznaczył – są to sprawy drobne, zakazane prawem, lub niezakazane prawem, ale takie, których opłacalność w „białej strefie” jest żadna, nikła lub dużo niższa niż przy normalnym opodatkowaniu. Na tą ostatnią część duży wpływ ma polityka fiskalna (i nie tylko) rządu. Trzeba jednak zaznaczyć, że z szarej strefy nie ściągamy podatków. Jeżeli liczymy PKB bez szarej strefy to widzimy jak polityka rządu wpływa na gospodarkę (to duże uproszczenie). Gdy będziemy liczyć z szarą strefą to zamazujemy ten obraz. Wyobraźmy sobie rząd który wprowadził drastyczne podatki. Ludzie uciekają do szarej strefy, a PKB liczy się „od wszystkiego”. Jest całkiem nieźle. Tylko szkoda tych uczciwych. Uczymy kraść i oszukiwać.
Teraz też tak jest – mam kolegę który prowadzi handelek. Nie odprowadza podatków od transakcji i pobiera zasiłek (jeszcze korzysta ze służby zdrowia, płaci najniższe alimenty, ma dopłaty do kolonii dla córki itp). W roku spędza cztery tygodnie za granicą, właśnie kupuje mieszkanie za gotówkę. Ostatnio narzekał bo służaba zdrowia jest straszna i to co sie dzieje to złodziejstwo – małe zasiłki, brak perspektyw itp. Zapytałem jakim prawem narzeka, skoro nie płaci podatków – odpowiedział mi i to słusznie, że podatki płaci choćby w benzynie, a tam gdzie nie musi to nie płaci, a jak ktoś jest głupi to nikt mu nie broni płacić więcej.
Hm. Poczułem się jak głupek.
↧
Autor: Jarosław K
↧